Forum Anime-sama Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Powieść moja 8P

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Anime-sama Strona Główna -> Hydepark
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Shino
Hokage
Hokage



Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 3372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wiochy ukrytej w Polsce 8)

PostWysłany: Sob 11:47, 02 Maj 2009 Temat postu: Powieść moja 8P

Nie śmiać się! Cool Z braku zajęcia, sam zacząłem pisać. Pojęcia nie mam o czym to będzie, ale będę wymyślał na żywca Cool Akapity mi nie działały, więc musiałem robić odstępy dla lepszej przejrzystości. No to czytać i oceniać:

PROLOG


-Ciemno, strasznie ciemno...

Otworzyłem oczy i nie zobaczyłem nic...
Ile dni już tu siedzę? Cztery? Siedem? Dziesięć? Wiem tylko, że
długo...

Nie jadłem tak dawno, że żołądek zaczął mi przyrastać do
kręgosłupa. I za co to? Za to, że powiedziałem kilka słów prawdy?
Za to, że postawiłem się naszej władczyni? Czy za to, że zbiłem
szybę w drzwiach do jej królestwa? Naprawdę nie wiem...

Obok coś się poruszyło. Wzdrygnąłem się, ale nie gwałtownie.
Każdy hałas mógłby wzbudzić ich uwagę, a wtedy przypomnieliby sobie
o mnie i od razu tu przyszli...

-Petrov, to ty?

Zszokowało mnie to. A jednak był tu ktoś jeszcze. Poznałem go po
głosie. To był Johny, z racji swojej postury nazywany przez nas
"Baryła". Byłem trochę znudzony, więc podjąłem jego próbę
rozpoczęcia konwersacji...

-A więc ty też tu wylądowałeś?

-No.

-A za co?

-Za głupotę. Zniszczyłem kwiatki rosnące pod oknem Królowej.

-Oszalałeś? Nie wiesz jak bardzo jej na nich zależało? Stałeś się
właśnie wrogiem publicznym numer jeden! -Szybko ucichłem, bo dało
się słyszeć w oddali odgłos kroków. Obaj wstrzymaliśmy oddech,
dopóki kroki nie ustały.

-Zrobiłeś to przynajmniej w jakiejś słusznej sprawie, czy to
było tylko tak dla zwrócenia jej uwagi? -zapytałem.

-No coś ty -odpowiedział -przecież wiesz, że ja nie robię nic
bez planu. Miałem za zadanie zamontować podsłuch w komnacie
Królowej, ale zostałem zauważony, gdy podkradałem się pod okno.

-Niesamowite, to ty się umiesz podkradać? -prychnąłem cicho.
Baryła mógłby próbować się podkraść niezauważenie tylko podczas
egipskich ciemności, w pobliżu startującego samolotu, a i tak by go
pewnie zauważyli -Żałuję, że tego nie widziałem.

-Żałuj. Byłem jak tygrys, skradający się żeby upolować antylopę.
Dookoła żadnej przeszkody za którą można by się schować, a ja
przyczajony, wśród traw, czołgałem się pod okno...

-To ty się umiesz czołgać? Widzę, że wielu rzeczy jeszcze o
tobie nie wiem -Taa, on i "czołganie się". Raczej "turlanie się".
Powoli zacząłem się domyślać, jak zniszczył te kwiaty...

-Pewnie że nie wiesz. O czym to ja...aha. I wtedy jak byłem już
pod samym oknem, wyjrzałem po tajniacku zza parapetu i nagle
zobaczyłem ją. Jej twarz była jakieś dwadzieścia centymetrów ode
mnie, i wyglądała na mocno zaskoczoną...

Pomyślałem, że też bym był zaskoczony, gdyby ktoś walcem
przejechał po moich kwiatkach.

-No i ona wtedy w wrzask, a ja niewiele myśląc chodu, tylko że
nie mam za bardzo kondycji i na koniec końców wylądowałem tutaj...

-Oj ty biedaku, Jak stąd wyjdziemy, to trzeba będzie popracować
nad twoją kondycją.

-Ale czy wyjdziemy?

-O to się nie bój, już ja coś wymyślę -Natychmiast umilkłem, bo
dźwięk kroków zbliżał się...

-Petrov, boję się...przytulisz mnie?

-A spróbuj tylko się do mnie zbliżyć, to jeśli przeżyjesz ich
tortury, to ja cię zabiję.

Dźwięk nasilał się. Czyżby już wiedzieli? Szybko, jak na nich.
Zdecydowanie za szybko...mam złe przeczucia.

Nagle drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wpadło oślepiające
światło. Odruchowo zasłoniłem oczy, a przez półprzymknięte powieki
widziałem zarys postaci, oblany jaskrawymi promieniami słońca. Pot
ściekł mi z czoła, a dreszcz przebiegł po plecach. Po odstających
uszach i łysej, odbijającej światło czaszce, wiedziałem kto to:
Balrog. Sługa sił ciemności i najlepszy żołnierz królowej. Gorzej
nie mogliśmy trafić. Nasza przyszłość nie malowała się różowo...

-Tu jesteście bachory jedne. Za te wasze wybryki, powinniście
dostać batem po łapach! Niestety wykonuję tu tylko polecenia, więc
macie szczęście. A teraz Do Pani dyrektor marsz!


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yuui
Student Akademii



Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 883
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wielkiego miasta

PostWysłany: Sob 12:01, 02 Maj 2009 Temat postu:

Osz na przezroczystego niebieskiego kurczaka!

To było zabawne Very Happy
Z początku brzmi jak jakaś straszna historyjka fantasy o przystojnym bohaterze i jego niezdarnym przyjacielu którzy uratują świat przed złą 'królową' Very Happy Miazga Very Happy

Ale ostanie zdanie zbiło mnie z tropu... Czy to jest jakaś historyjka w style 'school life'?

I bardzo ładnie piszesz. Tak ciekawie.

Ale więcej Cię chwalić nie będę :/

pisz dalej ^^
i proszę mnie powiadomić kiedy będzie następna część ^^
a raczej pierwszy rozdział w końcu to tylko prolog -_-'


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shino
Hokage
Hokage



Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 3372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wiochy ukrytej w Polsce 8)

PostWysłany: Sob 12:43, 02 Maj 2009 Temat postu:

Dzięki wielkie Cool Po takim komentarzu, aż chce się pisać dalej Cool

Kolejny rozdział będzie może nawet dzisiaj, albo jutro, jak mi coś nie wypadnie 8/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ulquiorra
Gennin
Gennin



Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Przybędą Metalowcy ?

PostWysłany: Sob 14:03, 02 Maj 2009 Temat postu:

hmm... całkiem ciekawe dam 9/10 bo fajna tematyka czekam na ciąg dlaszy xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shino
Hokage
Hokage



Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 3372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wiochy ukrytej w Polsce 8)

PostWysłany: Sob 15:44, 02 Maj 2009 Temat postu:

A oto rozdział drugi. Samego mnie ciekawi, co będzie dalej Cool

3 kwietnia - Środa = Rozdział 1

-Ja was nie rozumiem! W całej szkole jest dwustu sześćdziesięciu
czterech uczniów, a tylko z wami mam tyle problemów co z całą
resztą razem wziętą!...

Jestem Petrov. Jednak w świecie w którym przyszło mi żyć i
dojrzewać, mam założoną teczkę z moimi danymi, które zawierają moje
prawdziwe imię i nazwisko: Piotr Łajza. Nazwisko odziedziczyłem po
rodzicach, imię zaś po ojcu. Nie żebym na nie narzekał, ale
nazwisko mogłoby być lepsze. Wyobrażacie sobie gimnazjalistę z
takim nazwiskiem, chodzącego do klasy pełnej osiłków i tapeciar?
Poza tym nie wiecie, jak to jest, jak ktoś woła do ciebie na środku
korytarza po nazwisku. Same problemy, zero zalet...

Janusz Onuca alias Johny alias Baryła. Mieszkaniec pobliskiego
osiedla z ciałem pełnym miłości swojej babci. Miłość ta przejawia
się codzienną porcją pulpetów, cukierków i lodów, jakie przynosił
ze sobą do szkoły, zamiast książek, które nie mieściły się w
plecaku, ze względu, na przenośną, turystyczną lodówkę na lody i
cukierki.

-Czy wy w ogóle rozumiecie co się do was mówi?!...

Ta krzycząca poczwara, to nasza dyrektorka. Z racji jej władzy w
tej szkole, nazywamy ją Królową. Królowa codziennie pracuje ciężko,
żeby każda z jej pszczółek również pracowała ciężko i wracała do domu z
wielkim zapasem miodu tzn. wiedzy. Wszelkie przejawy
niesubordynacji surowo karze i piętnuje publicznie, ku uciesze
zgromadzonej gawiedzi.

-Pani dyrektor, gdyby tylko zatwierdziła pani moje metody
działania, na pewno nie zdarzałoby się to tak często...

Ta łysa pała pilnująca przy drzwiach żebyśmy nie nawiali podczas
przesłuchania, to facet-od-wszystkiego, w większości kultur znany
jako woźny. Jego pseudonim artystyczny "Balrog" wziął się od tego,
że kiedyś zasnął w palarni z papierosem w ręce i ten papieros mu
wypadł na stos drewna leżący na podłodze. Drewno zaczęło się
chajcować, a Balrog zaczął skakać po tym drewnie, żeby ugasić
ogień. Z opowieści sprzątaczek, które przybiegły, żeby sprawdzić co
się dzieje, wyglądało to, jakby odtańcowywał jakiś demoniczny
taniec ognia wykrzykując mroczne zaklęcia.

-Kolejny raz Panu powtarzam, że w naszej szkole nigdy nie będzie
kar cielesnych. To niehumanitarne, poza tym nie pamięta Pan, jak to
było, gdy zbił Pan jednego z uczniów za malowanie po ścianach?
Gdyby nie udało mi się załagodzić sytuacji, z jego rodzicami,
mielibyśmy proces o naruszenie nietykalności osobistej.

-Ale to była wina tego gówniarza. Przecież wyraźnie pisało:
"Proszę nie malować po ścianach", a ten mały dopisał: "A można coś
narysować? 8P". Każdemu by wtedy puściły nerwy...

-Rozumiem, Państwa zdenerwowanie, ale skoro nie doszliście
jeszcze do porozumienia, to może zostawilibyśmy was samych, a wtedy
sobie porozmawiacie na spokojnie? -zapytałem

-Milczeć -wydarła się Królowa -Ty masz tutaj najmniej do
gadania. Jak mogłeś wsypać środek na przeczyszczenie do kawy
profesora Edmunda? Do tego musiał załatwiać się do pisuaru, bo
wszystkie ubikacje były pozamykane. Jak to wytłumaczysz?

-No bo widzi Pani...Ja chciałem posłodzić Panu profesorowi tą
kawę, bo miał taki gorzki wyraz twarzy, ale musiałem pożyczyć od
higienistki złe pudełeczko i tak jakoś wyszło. A o toaletach nic
nie wiem. Nawet nigdy tam nie byłem.

-Naprawdę? Bo ja wiem że to twoja robota. Wiesz dlaczego?

-Nie mam pojęcia, ale na pewno się pani ze mną tym podzieli,
prawda?

-Za dużo sobie pozwalasz młodzieńcze -wyjechał na mnie Balrog

-Spokojnie -uciszyła go ręką Królowa -Wiedz, że zostałeś
zauważony, przez jednego z uczniów, jak wchodziłeś do łazienki dla
nauczycieli.

-Przez którego? Chciałbym mu osobiście pogratulować za
spostrzegawczość.

-To miło z twojej strony, ale tego się nie dowiesz. Już ja wiem
jak by wyglądały te twoje podziękowania. Bardziej martw się o
siebie. Jutro punktualnie w południe chciałabym się widzieć z
twoimi rodzicami. I to obojgiem! Oczywiście twoje zachowanie
zostanie przestawione na piątkowym apelu, a ocena z niego zostanie
obniżona. Rozumiemy się Piotrze?

-Tak jest Pani dyrektor! Chciałbym jeszcze zauważyć...

-Dość! Z tobą już skończyłam! Możesz wyjść. A z Panem Januszem
mamy jeszcze do pogadania -Baryła zatrząsł się lekko słysząc swoje
imię.

-Na pewno nie chce Pani ze mną jeszcze podyskutować?

-Na pewno

-Ale tak już na sto procent, żebym nie musiał potem wracać, no
bo to jednak daleko, a ja nie lubię dużo chodzić, więc...

-WYJDŹ!

-Tak jest!

Wziąłem swój plecak i szybko udałem się do drzwi. Baryła
piszczał cicho, a Balrog stojąc przy drzwiach spojrzał na mnie,
szczerząc zęby i posłał mi spojrzenie które zabija. Udałem, że
mnie to przeraziło, żeby mu sprawić przyjemność i szybko wyszedłem.
Trochę nam to zeszło, więc w szkole już nikogo nie było. Słońce
niedługo miało schować się za horyzontem, a ja musiałem jeszcze
dzisiaj powiadomić rodziców o nieuniknionej jutrzejszej wizycie, w
sprawie mojego karygodnego zachowania w stosunku do nauczyciela
fizyki. Uśmiechnąłem się, przypominając sobie minę Edmunda, gdy
proszki zaczęły działać.

-Ciekawe czy już wyszedł? -powiedziałem do siebie -może by go
odwiedzić?...eee, niektóre rzeczy wymagają skupienia. Nie będę mu
przeszkadzał.

Chichocząc wyszedłem ze szkoły i udałem się do domu. Walka z
systemem jest ciężka, więc jutro muszę być wypoczęty.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Shino dnia Sob 15:47, 02 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shino
Hokage
Hokage



Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 3372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wiochy ukrytej w Polsce 8)

PostWysłany: Sob 22:46, 02 Maj 2009 Temat postu:

Rzutem na taśmę, napisany rozdział trzeci:


3 kwietnia - nadal środa, tyle że wieczorem = Rozdział 2

Kolacja mijała jak zwykle spokojnie: Ojciec jadł obiad odgrzany
w mikrofali, popijając go mocną kawą, a matka zjadała kanapki z
sałatą, bo ostatnio przybrała na wadze dwadzieścia deko które
bardzo jej przeszkadzały, bo nie czuła się przez nie atrakcyjna. Ja
siedziałem nad moimi kanapkami z masłem orzechowym i zastanawiałem
się jak im delikatnie powiedzieć, że jutro będą musieli udać się do
szkoły, w celu porozmawiania o moim zachowaniu z Królową. Kończąc
ten ostatni posiłek skazańca, wziąłem głęboki oddech i
powiedziałem:

-Mam sprawę. Mianowicie...

-Coś znowu zbroił? -Ojciec nie zostawił mi śladu złudzeń, co do
złagodzenia wyroku -Ten twój oficjalny styl mnie nie zmyli. Mów
szybko o co chodzi, bo mi kawa stygnie...

-Tak więc...chodzi mi o to...że... -Piotrze... -że macie jutro
punktualnie w południe, zjawić się w gabinecie dyrektorki, żeby
podyskutować na temat mojego zachowania w szkole.

-Rozumiem...to wszystko?

-Tak jest!

-W takim razie możesz już iść. Kiedy przyjdę do ciebie za pół
godziny, masz już spać. I tym razem sprawdzę twój oddech i puls,
więc mnie nie oszukasz. Odmaszerować!

Niewiele myśląc szybko wszedłem na piętro i udałem się na
spoczynek. Gdy ojciec był w takim humorze, lepiej było z nim nie
dyskutować...właściwie on zawsze był w takim humorze. Wszytko przez
pracę. W końcu bycie dyrektorem firmy sprzedającej klamki nie może
być inne. Liczba wariatów na świecie stale rośnie i niedługo, nikt
już nie będzie potrzebował klamek do drzwi... Nie było czasu na
dalsze przemyślenia. Jeżeli naprawdę chciał sprawdzić mi puls, to
lepiej, kłaść się od razu. Ległem na tapczanie, zamknąłem oczy i
wsłuchiwałem się w miarowy dźwięk zegarka: tik-tak, tik-tak,
tik-tak...

Miałem sen. Śniło mi się, że leciałem nad miastem, razem z ptakami
i obserwowałem wszystko z góry. Jakieś dziecko wypuściło balon,
który zaczął unosić się wysoko, coraz wyżej. Złapałem go i
wylądowałem na ziemi, oddając go dziecku. Było szczęśliwe i
uśmiechało się do mnie, pokazując mi swoje braki w uzębieniu.
Pożegnałem się i znów uniosłem się w powietrze. Z daleka, zobaczyłem budynek szkolny, park, ratusz i nawet mój dom, stojący trochę dalej za blokami. Na ratuszu dochodziła godzina dwunasta. Czy to dzisiaj moi rodzice mieli się spotkać z Królową? Mógłbym to sprawdzić. Nawet jeśli ich tam nie będzie, to przynajmniej pobawię się trochę z Panią dyrektor i jej zarośniętym ogródkiem. Podróż zajęła mi kilkanaście sekund. W międzyczasie, zaczęło padać. Ciemne chmury nadciągnęły szybko i kumulowały się na niebie nad miastem. Za chwilę lunął deszcz, a w oddali pojawiły się pioruny.

-Teraz pewnie ten piękny sen zamienia się w koszmar. Wiedziałem, że było zbyt pięknie...

Mimo to podleciałem do szkoły, pod oknem dyrektorki przykucnąłem i dyskretnie wyjrzałem zza parapetu. Z racji panujących tu i ówdzie ciemności, w pokoju paliło się światło. Dyrka siedziała przy biurku i żywo gestykulowała, a rodzice po przeciwnej stronie, udawali że ją słuchają.

-Państwa syn jest nieznośny. Nie wiem po kim on to ma, ale należało by z tą osobą porozmawiać i spróbować wpłynąć na jej zachowanie...

-Ech...przecież z tobą rozmawiają. Niestety ty jesteś niereformowalna i chyba tylko izolatka by ci pomogła...albo jakiś chłop.

Rozmowa się przeciągała. Ona cały czas mówiła i narzekała na mnie, a moi rodzice się przyglądali i co chwila kiwali głowami. Pewnie do tego przywykli, bo byli wzywani przynajmniej trzy razy w miesiącu, bez jakiegoś specjalnego powodu.

Nagle gdzieś w pobliżu trzasnął piorun. Z pobliskiego transformatora posypały się iskry i momentalnie w gabinecie zgasło światło. Królowa była trochę zdenerwowana, bo przerwało to jej aktualnie wypowiadany monolog na temat złego wpływu oranżady na zachowanie młodego człowieka, ale od rodziców dało się słyszeć wyraźny oddech ulgi. Jednak przy następnym uderzeniu pioruna w pokoju przez chwilę zrobiło się jasno. Zauważyłem wtedy stojącą przy drzwiach postać. Miała długi płaszcz i nasunięty na głowę kaptur. Ręce schowane w rękawach, zwisały luźno wzdłuż ciała. Było w nim coś przerażającego, ale nie wiedziałem co. Przy następnym błysku jego ręce się uniosły...po następnym wszyscy w pokoju zniknęli...Mama, tata, Królowa...zniknęli. Tylko on nadal tam stał, tym razem ze złożonymi rękami. Przez dłuższą chwilę nic się nie działo. W gabinecie panowała całkowita cisza. Słychać było tylko szum deszczu i wodę przelewającą się z dachu do rynny i z rynny na ziemię. Ta cisza była nieznośna. Wstałem i starałem się przebić wzrokiem, przez gęsty mrok, spowijający cały pokój. Nagła błyskawica oświetliła niebo, i gabinet...tuż przede mną stała zakapturzona postać i patrzała się na mnie. Jednym ruchem ręki ściągnęła kaptur i ukazała mi swoją twarz. Zacząłem krzyczeć, ale z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk...

Obudziłem się zlany potem. Pidżama lepiła się do mnie, włosy miałem całe mokre, a przed oczami miałem nadal jego twarz...twarz naszego woźnego...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ulquiorra
Gennin
Gennin



Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Przybędą Metalowcy ?

PostWysłany: Sob 23:28, 02 Maj 2009 Temat postu:

całkiem fajne XD za pierwsze dam 9/10 a za drugie 10/10 xD Jestem ciekaw co będzie dalej xd

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ulquiorra dnia Sob 23:29, 02 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yuui
Student Akademii



Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 883
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wielkiego miasta

PostWysłany: Nie 12:51, 03 Maj 2009 Temat postu:

Niektóre rzeczy wymagają skupienia xD

Liczba wariatów na świecie stale rośnie i niedługo, nikt
już nie będzie potrzebował klamek do drzwi. xD

poprawiłeś mi humor z samego rana Very Happy
hahahahahahaxd
nie mogę przestać się śmiać xd

chce więcej :>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shino
Hokage
Hokage



Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 3372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wiochy ukrytej w Polsce 8)

PostWysłany: Nie 15:42, 03 Maj 2009 Temat postu:

Proszę bardzo, dla ciebie wszytko Cool Ten rozdzialik trochę mi się rozciągnął, ale dialogi trochę miejsca zajmują 8/ Zapraszam do czytania i komentowania:


4 kwietnia - Czwartek = Rozdział 3

-No mówię ci, naprawdę widziałem to we śnie!

-Jaasne. Żebyś ty widział co mi się wczoraj śniło, to by ci szczęka opadła

-Tak? A co ci się śniło mądralo?

-Wykoleił się pociąg z cukierkami tuż koło mojego bloku. Od razu wybiegłem z domu i zacząłem się w nich tarzać. Ach ten słodki zapach...mniam, ale się głodny zrobiłem. Ciekawe co dzisiaj mi babcia zapakowała...

-Ty śniłeś o pierdołach, a mój sen był cholernie realistyczny!

-Dupa, a nie realistyczny! -powiedział z wyrzutem Baryła, otwierając lodówkę -Woźny wszedł do gabinetu Królowej i wszystkich wymordował. Tjaa...

-Nie wymordował, tylko sprawił, że zniknęli. Balrog może mieć jakieś nadprzyrodzone moce, a my nic o tym nie wiemy.

-Za dużo telewizji się naoglądałeś. Nie ma czegoś takiego jak nadprzyrodzone moce. To tylko sztuczki podobne do tych, jakie wykonują iluzjoniści na scenie, przy swoich marnych występach.

-Gadaj zdrów! Wiem co widziałem i podejrzewam, że to był proroczy sen. Dzisiaj w południe podkradnę się pod okno i będę obserwował. Złapię go na gorącym uczynku, a wtedy już mi się nie wywinie.

-Czekam na to z niecierpliwością. O dwunastej w południe, mamy lekcję fizyki. Ciekawe jak zamierzasz się z niej zwolnić, bo Edmund na pewno cię nie puści.

-Tak myślisz? No to poczekaj.

Baryła zachowywał się jak jakiś wszystkowiedzący profesor, chociaż oceny miał znacznie gorsze od moich. Zostawiłem go sam na sam z nóżką kurczaka, zapakowaną przez jego babcię. Zacząłem obmyślać sposób na zwolnienie się z lekcji. Akurat co do tego, grubas się nie mylił. Edmund po wczorajszym numerze na pewno mnie nie wypuści, choćbym go błagał na kolanach. Do tego założę się, że szykuje się do rozstrzelania mnie pod tablicą...

Przechadzając się po korytarzu zauważyłem, jak jeden z nauczycieli drze się niemiłosiernie na jakiegoś kolesia, za którym stoi schowana dziewczyna. Tak się akurat złożyło, że ten koleś chodził do mnie do klasy. Mało kto pamiętał jego imię, włącznie z nim. Ci co go znali, nazywali go Drąg. Ale dziewczyny i chłopaki mieli zupełnie inne skojarzenia co do jego przezwiska. Jako że nie lubię się nikomu podporządkowywać, nazywałem go po prostu "Fujara". Jak dla mnie to bardziej odzwierciedlało jego osobowość. Urywki jakie dochodziły do mnie z wywrzaskiwań belfra, mówiły coś o stosunkach, wieku, niemoralności i zabezpieczeniu...chyba wiem do czego pił...

Dźwięk dzwonka wyrwał mnie z zamyślenia. Nauczyciel również się obudził i grożąc im palcem, oddalił się pośpiesznie w swoją stronę. Fujara, tylko się uśmiechnął, objął dziewczynę w pasie i zaczął mówić jej coś do ucha. Wyglądało to bardzo zachęcająco, ale lekcja fizyki nie mogła czekać...

Do klasy wbiłem się w ostatniej chwili, gdy Edmund zamykał już drzwi.

-No proszę proszę. A kto tu przychodzi na moją lekcję?

Postanowiłem od razu wprowadzić w życie mój plan opuszczenia w połowie lekcji fizyki:

-Ja. Pomyślałem, że smutno by było panu beze mnie, więc postanowiłem się pofatygować.

-Bez żartów. Właź i od razu siadaj w ławce. Mam nadzieję że wczoraj wykułeś całą książkę, bo dzisiaj cię z niej odpytam. Osobno z każdego działu.

-Pan profesor jak zwykle nieugięty. Będę zaszczycony, móc podzielić się z Panem moją wiedzą z zakresu fizyki.

-Ja również się cieszę -odpowiedział, po czym usiadł przy biurku i zaczął sprawdzać obecność

-Piotrek... -Zacząłem rozglądać się wokół szukając źródła dźwięku... -Za tobą dwie ławki do tyłu...

Obejrzałem się. To z Kuni wydobył się dźwięk mojego imienia.

-Miałbyś chwilę po lekcjach?

Skąd wiedziałem, że o to jej chodzi? Od kiedy tylko przyszedłem do tej klasy, od razu stałem się jej obiektem pożądania. Nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie to, że Kunia wyróżniała się ze wszystkich dziewczyn swoją nieziemską pasztetowością. Każdy kto przechodził koło niej, był przyciągany przez jej odpychający wygląd: Przetłuszczone włosy do ramion zaplecione w kitkę, okulary z takimi soczewkami, że kto jej spojrzał w oczy, od razu przypomniał sobie o żabie, czy innym płazie, dwa przednie królicze siekacze, które nawet schowane, zdawały się przebijać przez cienką warstwę bladej, prawie białej skóry.

-Wybacz -odpowiedziałem -ale w tej chwili ważą się moje losy w tej klasie i nie chcę się rozpraszać.

-Dobrze, przepraszam...

Jedna sprawa z głowy. Została mi jeszcze jedna...

-Piotr Łajza, do odpowiedzi! -wykrzyknął Edmund spoglądając na mnie z ironicznym uśmieszkiem -nadszedł czas sprawdzenia twojej wiedzy.

Wstałem i nie spiesząc się podszedłem do biurka

-A gdzie twój zeszyt? -zapytał

-Tutaj -odpowiedziałem i podałem mu kartkę z ostatnią lekcją

-To jest twój cały zeszyt?!

-Oczywiście że nie. To tylko wersja demo. Za pełną musi Pan zapłacić.

W tym momencie poczułem, że trafiłem w sam środek. Edmund poczerwieniał na twarzy i zmiął kartkę w bezsilnej złości.

-Nie myśl że twoje głupie żarty coś ci pomogą -wycedził przez zęby -to ja tu jestem górą...

-A ja doliną -odpowiedziałem rezolutnie, uśmiechając się niewinnie -I w żaden sposób nie chcę sobie pomagać.

-Łajza! Moja cierpliwość się kończy!

-Moja też. Niech pan już zacznie z tym odpytywaniem, bo mi kisiel stygnie.

-Masz kisiel? Daj trochę... -odezwał się ktoś z klasy

-Onuca spokój, bo będziesz następny!

Edmund wziął głęboki oddech i powiedział:

-No dobrze. Zostawmy w spokoju ten kisiel i ten zeszyt. Powiedz mi trzy zasady dynamiki Newtona.

-No to pierwsza będzie...Ciało puszczone w ruch, puszcza się cały czaaas...druga...

-Łajza, czy ty jesteś idiotą?

-Jak Pan na to wpadł? A ja tak starałem się to ukryć -po klasie przebiegły pojedyncze śmiechy.

-Przepraszam, czy ty robisz ze mnie debila?!

-O właśnie! Nie wiedziałem jak to nazwać, ale Panu się udało to tak zgrabnie ująć. Normalnie brak mi słów. -W tym momencie klasa przestała kryć swoje rozbawienie.

-Łajza...

-Tak jest, szanowny Panie profesorze, którego wszyscy tu znamy i uwielbiamy. O co chodzi?

-Do...Pani...dyrektor...migiem!

-Rozumiem doskonale co Pan profesor ma na myśli! Już lecę -I wybiegłem z sali zadowolony, bo poszło znacznie łatwiej niż się spodziewałem.

Do południa miałem jeszcze pięć minut, więc nie musiałem się spieszyć. Niezauważony wymknąłem się ze szkoły i zaczaiłem się pod oknem Królowej. Jej okno wychodziło na tyły szkoły, więc nie martwiłem się, że ktoś mnie przyuważy. Siedziałem skulony obrywając listki z coraz to nowych kwiatków i słuchając pracującego wentylatora, aż usłyszałem jak drzwi do gabinetu otwierają się, a dyrka mówi:

-Dziękuję, że szanowni państwo przyszli. Proszę usiąść.

Nie odważyłem się zajrzeć przez okno, z racji wspomnień ze snu z zeszłej nocy, więc siedziałem dalej i starałem się upewnić, czy to aby na pewno chodzi o mnie...

-Państwa syn jest nieznośny. Nie wiem po kim on to ma, ale należało by... -tak to o mnie. Nerwowo patrzałem na niebo, czy czasem nie zbliżają się jakieś czarne chmury, zwiastujące burzę, ale dostałem tylko mroczków przed oczami, od palącego niemiłosiernie słońca.

-To chyba naprawdę był tylko zły sen -pomyślałem

Nagle wentylator przestał pracować. Nie zdziwiłoby mnie to, gdyby dyrka się nie odezwała:

-Cholera, znowu prąd nam odłączyli. Ileż można?...

Żołądek podskoczył mi do gardła. Tknięty złym przeczuciem uniosłem się lekko i wyjrzałem zza parapetu. Rodzice i Królowa siedzieli tak samo w moim śnie. Zdenerwowany obserwowałem z przerażeniem pokój i czekałem na jego wejście. Co zrobi? Jak wejdzie?

Nagle ktoś złapał mnie za kołnierz i uniósł w górę.

-Pani dyrektor! Proszę zobaczyć kogo znalazłem pod oknem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shino
Hokage
Hokage



Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 3372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wiochy ukrytej w Polsce 8)

PostWysłany: Nie 19:23, 03 Maj 2009 Temat postu:

I kolejny chapterek. Nie wiem czemu, ale z tego jestem bardzo zadowolony Cool Czytajcie i komentujcie.



Nadal 4 kwietnia - i ciągle czwartek = Rozdział 4

-Dzień dobry Pani dyrektor -powiedziałem z rozbrajającą
szczerością -Nie będzie Pani miała nic przeciwko, jak trochę tu
pobędę i przysłucham się tym oszczerstwom na mój temat?

Balrog okazał się zwykłym chu***, a nie demonem z
nadprzyrodzonymi mocami. W podskokach, szczęśliwy że mógł się na
coś przydać, zaciągnął mnie do Królowej i ukłoniwszy się wyszedł.

-Będę miała. Tak się składa drogi Piotrze, że w tej chwili trwa
lekcja, a ty powinieneś w niej uczestniczyć.

-Ale to się właśnie świetnie składa, bo jak powiedziałem
profesorowi Edmundowi o wizycie moich rodziców, był tak miły, że
zwolnił mnie z lekcji, żebym też mógł wziąć w tym udział.

-Co ten profesor sobie myśli? Cóż...Skoro tu jesteś, to od razu
przekażę ci propozycję rozwiązania tej sprawy, jaką ustaliliśmy z
twoimi rodzicami.

-Zamieniam się w słuch.

-Tak więc od początku. Domyślasz się które to już twoje
wykroczenie w tym roku szkolnym?

-Niestety straciłem rachubę.

-Możesz wierzyć lub nie, ale jest to twoje sześćdziesiąte ósme
wykroczenie, co umacnia twoją pozycję na liście najbardziej
problemowych uczniów tej szkoły.

-Nie może być!

-Piotrze -odezwał się ojciec -przestań ironizować i słuchaj

-Okej, nie ma sprawy

-Dziękuję. Więc wracając do sprawy, jesteś najgorszym uczniem w
historii tej szkoły. Dłużej takiego zachowania znosić nie będę.

-Idzie Pani na emeryturę? Hura! Gratuluję, że wreszcie się Pani
zdecydowała na ten krok. W Pani wieku...

-Piotr!

-No przecież słucham. Nie czepiaj się tak tato.

-Dziękuję. Wracając do sprawy, powiem krótko: Przenosimy cię do
szkoły specjalnej, dla uczniów sprawiających problemy wychowawcze.

-Nieee...serio?

-Tak. Od poniedziałku, razem z dziewięcioma innymi uczniami,
będziesz miał okazję poznać co to jest dyscyplina, powaga i kultura
osobista.

-Tato, naprawdę się na to zgodziłeś?! -zapytałem zdenerwowany
-Nie mów, że dałeś się zmanipulować, przez tą starą krowę?!

-Powiedziałem dość! Zobacz do jakiego stanu doprowadziłeś matkę!

Spojrzałem na matkę...wyglądała tak jak zawsze: Milcząca, smutna
i obracająca w ręce licznik kalorii. Tak dawno do mnie nic nie
mówiła, że zapomniałem jaki dźwięk ma jej głos.
Zwyczajnie...przestałem na nią zwracać uwagę.

-No dobra, rozumiem. Przepraszam za moje zachowanie, ale skąd
mogłem wiedzieć, że coś wam się w nim nie podoba, skoro nawet
słowem się do mnie nie odezwaliście na ten temat? Poza tym, po co
od razu takie ciężkie armaty wytaczać? Nie mógłbym zwyczajnie
porozmawiać z psychologiem, czy innym lekarzem od głowy? Od razu
szkoła specjalna?!

-Nie mam już do ciebie cierpliwości -odpowiedział -Skoro Pani
dyrektor mówi, że tak będzie dla ciebie najlepiej, to ja się z tym
zgadzam. A ty kochanie?

Mama nie odpowiedziała nic.

-O widzisz? Matka też się zgadza. Tak więc synu ciesz się tą
chwilą wolności, bo od poniedziałku, czeka cię rygor i dyscyplina.
Mam nadzieję, że to cię czegoś nauczy.

Choć trudno w to uwierzyć, moja sytuacja z gównianej, zrobiła
się jeszcze bardziej z dupy. Szkoła specjalna. No pięknie. Trzeba
będzie od nowa obeznać się z terenem, podporządkować sobie
nauczycieli, a do tego to wszystko w jeszcze bardziej nieprzyjaznym
środowisku niż dotychczas. Ale ze mnie Łajza...

Do klasy nawet nie wróciłem. Powlekłem się na świetlicę i
starałem się wyglądać na jak najbardziej sponiewieranego przez los
i wygłodzonego chłopaka, żeby wyłudzić coś do żarcia. Sprzedawczyni
od razu mnie spostrzegła i od razu zrobiło jej się smutno
(niektórymi się łatwo manipuluje). Już podchodziła do mnie z bułką,
już miałem ją wziąć do ręki, gdy usłyszałem szybko zbliżający się
głos:

-Proszę mu nic nie dawać! On wcale nie jest taki biedny. Tylko
tak udaje.

Sprzedawczyni cofnęła się do tyłu i spojrzała na mnie swoimi
zwykłymi, chytrymi oczami i pokazała mi środkowy palec, po czym
wróciła za ladę.

-Co myślałeś? Że dostaniesz żarcie za friko? Nie ze mną te
numery! (niektórych do dzisiaj nie udało mi się rozgryźć)

Jak myślicie? Kim była ta nieokiełznana bestia, psująca mi całe
przedstawienie? Oczywiście to ta łysa pała Balrog! Od razu posłałem
mu spojrzenie typu: uważaj-na-ciemne-uliczki.

-Biedaczek chce sobie coś jeszcze przekąsić za friko, zanim go
deportują? A może soczku? Albo jogurciku?

-A może byś się odpierdolił?

-Oj co za wulgarny język -odpowiedział szyderczo -Będę musiał o
tym donieść Pani dyrektor...o zapomniałem, że jej to już nie będzie
dotyczyło, bo od poniedziałku zajmie się tobą ktoś doświadczony,
kto takich jak ty ma wyćwiczonych do perfekcji.

Ta łysa pała musiała się czaić pod oknem i podsłuchać wszystko
na mój temat...no jasne. Ten dziadu przychodziła tam na każde
spotkanie, żeby wiedzieć co w trawie piszczy. Na moje nieszczęście,
tym razem byłem szybszy, więc zająłem mu miejsce. Ha! Ciekawe...

-A wie Pan, że to nieładnie jest podsłuchiwać czyjeś rozmowy? Co
będzie jeżeli powiem o tym Pani dyrektor?

-Myślisz, że ci uwierzy? Twoje słowo przeciwko mojemu. Słowo skazańca, kontra słowo uczciwie pracującego starszego człowieka. Jak sądzisz? Czyje będzie na wierzchu?

Zacisnąłem pięści. Miał gnój rację. Teraz moje słowa znaczyły tyle co nic. Upadłem tak nisko, że nawet Rów Mariański, to przy mnie dołek na kupkę dla kotka. Mam jeden dzień, żeby jakoś uratować sytuację. Dzisiaj już nic nie zdziałam, ale jutro kto wie. Jeżeli nie wymyślę czegoś przełomowego, to nie mam szans na wygraną...

Zabrzmiał dzwonek na przerwę. Świetlica zaczęła zapełniać się uczniami, którzy nieświadomi niczego przyszli się obżreć i opić, a potem jak gdyby nigdy nic wrócić na lekcję lżejsi o kolejne pieniądze, zostawione w kasie szkoły...kasie szkoły...kasie...szkoły...hmmm.

-Miałem...kiedyś...psa,...który...wabił...się...Bingo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ulquiorra
Gennin
Gennin



Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Przybędą Metalowcy ?

PostWysłany: Nie 21:54, 03 Maj 2009 Temat postu:

hmm... cóż poprzednie trochę bardziej mi się podobały aale te też są całkiem całkiem za pierwszy dam 8/10 a za drugi też 8/10 xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yuui
Student Akademii



Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 883
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wielkiego miasta

PostWysłany: Pon 10:50, 04 Maj 2009 Temat postu:

Ahahahaha xD

świetne Very Happy

daj już następny rozdział :>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shino
Hokage
Hokage



Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 3372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wiochy ukrytej w Polsce 8)

PostWysłany: Pon 14:37, 04 Maj 2009 Temat postu:

To jest jak z czekaniem na kolejny rozdział mangi Cool Tyle że tam trzeba czekać cały tydzień, a tu macie rozdziały codziennie XD


I wciąż 4 kwietnia - poza tym nadal jest czwartek, tyle że jest 11 w nocy = Rozdział 5

Plan był ryzykowny i głupi, ale nie zdołałem wymyślić nic lepszego, mając nóż na gardle. Gdybym tylko przysłużył się jakoś Królowej i pokazał, że jest ze mnie jakiś pożytek, to nie przenosiłaby mnie do innej szkoły. Moją kartą przetargową miało być zauważenie, jak przy każdym spotkaniu z rodzicami Balrog kuca pod parapetem gabinetu i przysłuchuje się rozmowie. Argument słaby, ale trzeba spróbować. Niestety moje słowo nie liczyło się już wcale, więc musiałem wyrównać trochę szanse. W skrócie: Udupić go. Jeżeli jego wiarygodność upadnie, będziemy na równym poziomie, a wtedy wystarczy tylko puścić farbę na jego temat i bitwa wygrana. Świetlica prosperowała świetnie i codziennie zgarniała spore zyski. Każdego dnia, sprzedawczyni zanosiła zarobione pieniądze do dyrektorki, która chowała je w bezpiecznym miejscu. Na jej nieszczęście doskonale wiedziałem gdzie to jest. Teraz wystarczyło tylko je zwinąć i podrzucić woźnemu. Gdy jutro Królowa przyjdzie do szkoły, i zajrzy do skrytki, pieniędzy nie będzie. Ona spanikowana zadzwoni po policję, która wszystkich przesłucha, a na miejscu zbrodni znajdzie kawałek Pana woźnego. Doskonały plan...chyba.

-Szkoła w nocy wygląda jeszcze straszniej niż za dnia.

Stałem w ciemności przed zamkniętym wejściem i patrzyłem na zaciemniony budynek szkoły. Wszystko pogaszone, nawet latarnie dookoła się nie świeciły.

-Zapowiada się ciekawie...

Rozejrzałem się dookoła czy nikogo nie ma i szybko przelazłem przez ogrodzenie. Nie było jakieś szczególnie wysokie, ale przez panującą ciemność nie bardzo widziałem czego się złapać. Gdy tylko stanąłem na ziemi, przykucnąłem i po cichu ruszyłem w stronę szkoły. Gdy dotarłem do frontowych drzwi, były zamknięte na łańcuch z wielką kłódką

-Po co im takie zabezpieczenia? Przecież i tak nie ma tam nic wartościowego. Nawet komputery chyba z muzeum zwinęli...

Nie było co się szarpać. Kłódka była całkiem nowa, więc nie było co się z nią siłować. Odpuściłem sobie skradanie, bo skoro nawet w dyżurce nie paliło się światło, to nie sądzę, żeby ktokolwiek był w szkole. Truchcikiem pobiegłem na tyły szkoły i podszedłem do okna Królowej. Jeszcze dla pewności sprawdziłem czy nie otwarte...no niestety. Gdyby wszystko było takie proste, to w tej chwili siedziałbym w czterdziestopiętrowym budynku i liczył kasę z kolejnej udanej transakcji.

-Czas zobaczyć, czy to naprawdę działa -powiedziałem do siebie i wyjąłem z plecaka taśmę klejącą. Wykleiłem na szybie w pobliżu klamki mały kwadrat i przeżegnałem się. Podniosłem z ziemi kamień i uderzyłem w środek kwadratu. Szyba zatrzeszczała, ale nie pękła. Uderzyłem znowu. Nadal nic. Jeszcze raz...znów to samo...

-No cholera! Niech cie szlag! -krzyknąłem i trzasnąłem kamieniem z całej siły. Cała szyba rozpadła się na kawałki wpadając do gabinetu i zaśmiecając podłogę odłamkami. Kawałek oklejonej szyby dyndał jak gdyby nigdy nic tam gdzie przedtem, a ja stałem z otwartą gębą, trzymając kamień w ręce.

-To są kpiny! I jak człowiek może kształtować swoją przyszłość, skoro tu takie cyrki się wyprawiają?

Wyrzuciłem kamień i przelazłem przez okno, uważając na odłamki szyby sterczące tu i ówdzie. Księżyc wyglądając zza chmur, rzucił trochę światła do pokoju. Wyglądał tak samo jak zwykle, tylko tak jakoś...pusto. Zawsze jak tu byłem, to coś się działo: Chodził wentylator, z głośnika wydobywała się jakaś wiejska muzyka, a królowa wydzierała się na mnie i bezwiednie kiwała nogą w rytm muzyki, rybka w akwarium pływała tam i z powrotem, żeby zabawić mnie podczas opieprzu. W nocy to wszystko traci cały swój urok...

-Co to za wspominki sobie tu urządzasz -powiedziałem do siebie -robota jest. Później się będziesz nas sobą użalać.

Omiotłem jeszcze raz pokój wzrokiem i skierowałem się do szafki stojącej blisko drzwi i otworzyłem ją. W środku było sporej wielkości tekturowe pudełko. Otworzyłem je i zobaczyłem stosik pieniędzy leżący na dnie.

-Tylko tyle? A no tak, przecież mamy początek miesiąca. To nieco zepsuje cały numer, ale w końcu kradzież to kradzież -Wziąłem pudełko i wsadziłem je sobie pod pachę -Kolejny przystanek: kanciapa woźnego.

Otworzyłem drzwi i rozglądając się, czy na pewno nikogo nie ma wyszedłem. Nie zwróciłem uwagi, że oprócz wentylatora, w pokoju nie działał także zegar na ścianie, a rybka w akwarium tkwiła w bezruchu jakby zawieszona w przestrzeni...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ulquiorra
Gennin
Gennin



Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Przybędą Metalowcy ?

PostWysłany: Pon 14:47, 04 Maj 2009 Temat postu:

całkiem całkiem dam 10/10 zaczyna się robić ciekawie xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shino
Hokage
Hokage



Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 3372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wiochy ukrytej w Polsce 8)

PostWysłany: Pon 20:00, 04 Maj 2009 Temat postu:

Po krótkim rozdziale 5 nadszedł czas na nieco dłuższy kolejny. Mam nadzieję że się spodoba. Czytać i komentować:



Powiedzmy że 5 kwietnia - więc musi być już piątek = Rozdział 6

Szedłem korytarzem wodząc jedną ręką po ścianie, a drugą
trzymając tekturowe pudło. Co chwilę monety w środku brzęczały,
przetaczając się z jednego kąta w drugi, ale poza tym nie było
słychać żadnego innego dźwięku. Zupełnie nic.

-No tutaj są -Wreszcie wymacałem ręką poręcz i skierowałem się
na schody. Powoli, stopień po stopniu schodziłem na dół. Po zejściu
z ostatniego stopnia poczułem zimne powietrze przesuwające się po
podłodze.

-Czyżby gdzieś było otwarte okno? Niemożliwe. Przecież jestem
pod ziemią. W takim razie skąd tak piździ? Pewnie z tego strachu mi się wydaje...

Kanciapa woźnego była na końcu korytarza, zaraz za
pomieszczeniami na miotły, grabie, kosiarki, i inne sprzęty
gospodarstwa szkolnego, które pomagały przy utrzymaniu szkoły w
czystości. Nie widziałem kompletnie nic, oprócz czerwonego światła,
wydobywającego się spod drzwi kanciapy.

-Cholera, łysa pała chyba jest u siebie. Ale co on robi o tej
porze w szkole?

Cicho podszedłem do drzwi i uklęknąłem przy nich. Próbowałem
zajrzeć przez dziurkę od klucza, ale zobaczyłem jedynie niewielki
zarys czerwonej poświaty. Na bank musiał ją czymś zakryć. Ciekawe...
wyraźnie coś ukrywał. Żeby przynajmniej pod drzwiami była jakaś
większa szczelina, ale nie, bo wielki pan, musiał sobie zamontować
próg! Klęczałem pod drzwiami, próbując szybko obmyślić plan
zastępczy. Balrog był w kanciapie, co uniemożliwiało mi podrzucenie
pieniędzy. Bez tego, całe przedsięwzięcie przestaje być warte funta
kłaków. Może by tak schować pieniądze gdzie indziej, a potem
powiedzieć, że widziałem go chowającego jakiś pakunek...nieee, to
nie zadziała. Zapytają się co ja robiłem o tej porze w szkole i się
wszystko wyda...

-No myśl do cholery, myśl. Ostatnia szansa. Jak teraz nic nie
wykombinujesz, to możesz od razu wracać do domu i szykować się do
opuszczenia tej szkoły...mam.

Szybko wstałem z klęczek i po omacku zacząłem szukać, czy któreś
z pomieszczeń jest otwarte. Było tylko jedno, ale przy samych
schodach.

-No dobra, chwila prawdy...

Nacisnąłem na klamkę i uchyliłem drzwi. I wtedy to
zobaczyłem...ciemność.

-Głupi jestem czy co? Przecież w plecaku mam latarkę.

Szybko sięgnąłem do plecaka i wyjąłem ją. Wcześniej jej nie
używałem, bo bałem się że ktoś z zewnątrz zauważy snop światła. A poza tym, ceny baterii idą w górę, a kieszonkowe nie.
Zapaliłem latarkę i przeleciałem światłem po pomieszczeniu. Zwykła
rupieciarnia. W środku walały się stare pudła, jakieś wypchane
zwierzaki, brudne akwaria i jakieś puszki, zapewne z farbą. Wziąłem
się do przekopywania pudeł. Tu szmaty, tam jakieś stare książki,
gdzie indziej coś co przypominało strój żaby.

-Na cholerę oni to trzymają? Pozbyli by się wreszcie tego, bo
tylko zajmuje miejsce.

Przekopując kolejne pudło, znalazłem niewielką szkatułkę, dosyć
ładnie zdobioną. Ostrożnie zaglądając do środka, znalazłem pięć
szklanych kul różnych rozmiarów. W świetle latarki mieniły się
kolorami i rzucały różnobarwne rozbłyski na ścianę.

-Te kulki będą w sam raz. Teraz tylko znajdę sobie jakąś
kryjówkę i możemy zaczynać.

Wziąłem głęboki oddech i stanąłem w połowie korytarza. Wszystko
już zaplanowane, pudełko z kasą leży koło jakiegoś wielkiego kwiatka i czeka na mnie, latarka w lewej, kulka w prawej, w kieszeni reszta, a w
głowie różne szalone myśli, które jeszcze dodawały mi animuszu.

-Światła, kamera, akcja! -Powiedziawszy to rzuciłem z całej siły
szklaną kulką o ziemię. Szkło rozprysnęło się na setki małych
kryształków i potoczyło się po podłodze, tworząc ze światłem
latarki niezwykle interesującą mozaikę. Wstrzymałem oddech, a każda
chwila zdawała się ciągnąć w nieskończoność.
Sekunda...dwie...trzy...cztery...czerwone światło zgasło. Czekałem
kolejne sekundy, ściskając w ręce drugą kulę i czekając aż wyjdzie.
Drzwi się otworzyły i wyszła z nich ludzka postać, trzymająca w
ręce latarkę. Nie czekając, drugą kulę również roztrzaskałem sobie
pod nogami

-Jasna cholera! -krzyknąłem i udając że się go przestraszyłem,
zacząłem biec w stronę schodów, dyskretnie oglądając się za siebie
czy nadal mnie goni. Gonił. wbiegłem po schodach i wziąłem do ręki
dwie kule. Potem już tylko mocny zamach i już leciały w stronę
oszklonych drzwi. Jedna z nich rozbiła się na szybkie zostawiając
pęknięcie wzdłuż całej szyby, ale drugiej udało się przebić i
wylecieć na dwór, razem z całym szkłem z rozbitych drzwi. Szybko pobiegłem w przeciwnym kierunku i schowałem się za wielką rośliną, hodowaną przez Królową ku wielkiej uciesze uczniów, bo roślina miała jakieś właściwości halucynogenne. Wystarczyło ją trochę powąchać i już przed oczami zaczęły pojawiać się jakieś obrazy, historie i inne majaki. Osobiście uważałem to jako bujdę i siłę autosugestii, bo niemożliwe jest, że by dyrka hodowała tak niebezpieczną roślinę. Przysiadłem szybko za donicą i złapałem za pudełko. Kiedy tylko Balrog wyjdzie z budynku, polecę szybko do jego kanciapy, schowam forsę, a potem ukryję się w rupieciarni i poczekam aż wszystko się uspokoi.

Balrog bardzo szybko wspiął się po schodach. Myślałem, że takiemu staruszkowi zajmie to trochę dłużej, ale widać ćwiczył jogging, jogę, albo skoki na spadochronie w tajemnicy przed nami. Wtedy jednak zdarzyło się coś dziwnego: Zobaczywszy wybitą szybę, Balrog warknął i wielkim susem wyleciał przez drzwi, lądując bez większego wysiłku jakieś dziesięć metrów dalej.

-O ja cię kręcę. Ten kwiatek naprawdę musi mieć jakieś halucynogenne właściwości.

Dla pewności przetarłem oczy i wziąwszy pakunek, szybko udałem się do jego kanciapy, modląc się, żeby była otwarta. Na szczęście wybiegł tak szybko, że nie zdążył jej zamknąć. Wszedłem do środka, zamykając za sobą drzwi. Nie wiedziałem gdzie jest kontakt, więc poświeciłem sobie latarką. Pokoik był taki sobie. Na niewielkiej ławie stała popielniczka z petami i mały telewizor. Przy ścianie stało kilka szafek z Bóg wie czym, a na nich ekspres do kawy, mikrofalówka i zdjęcie Pameli Anderson bez stanika.

-Hehe, kto by pomyślał? Stary, ale jary...

Nie zastanawiając się długo, ostrożnie spłaszczyłem pudełko, uważając żeby cała kasa się nie wysypała i delikatnie wcisnąłem ją za stojącą obok mnie szafkę.

-Zadanie wykonane. No to do jutra łysa pało.

Szczęśliwy miałem już wychodzić, gdy usłyszałem głośny szczęk klucza w drzwiach. Dziadek przypomniał sobie o niezamkniętych drzwiach i najwyraźniej wrócił żeby naprawić swój błąd. Klamka wykonała ruch w dół, po czym nastąpiło krótkie szarpnięcie i klamka wróciła do swojego poprzedniego położenia.

-No nieźle -Miałem wrażenie, że co chwila pakuję się w coraz to większe gówno -Teraz to dopiero mam przesrane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ulquiorra
Gennin
Gennin



Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Przybędą Metalowcy ?

PostWysłany: Pon 20:24, 04 Maj 2009 Temat postu:

nie najgorzej chociaż powiem że poprzedni był trochę lepszy więc dam 8/10 xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narutofan
Chuunin
Chuunin



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 5229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: się biorą neo kidy?

PostWysłany: Pon 20:52, 04 Maj 2009 Temat postu:

ciągle ci pisałem oceny na gg ale jak cie nie ma to napisze tu xD bardzo dobre jak i reszta 19/20

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yuui
Student Akademii



Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 883
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wielkiego miasta

PostWysłany: Wto 15:39, 05 Maj 2009 Temat postu:

dobre Surprised

Więcej Very Happy


tzn ... nie, ze Cię chwalę... stać Cię na więcej... i tym podobne teksty zachęcające do ciężkiej pracy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narutofan
Chuunin
Chuunin



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 5229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: się biorą neo kidy?

PostWysłany: Wto 17:11, 05 Maj 2009 Temat postu:

Poprawiłem post Rev nie denerwuj się

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narutofan dnia Wto 20:41, 05 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ReV
Chuunin
Chuunin



Dołączył: 20 Lut 2008
Posty: 2042
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:32, 05 Maj 2009 Temat postu:

A co ma twój post do tematu Shino...? CHyba tylko to że oba to opo, ale nie w tym rzecz. Toż to jest zwykły offtop i spam :/

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shino
Hokage
Hokage



Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 3372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wiochy ukrytej w Polsce 8)

PostWysłany: Wto 20:04, 05 Maj 2009 Temat postu:

Offtop może, ale nie spam Revciu Cool

Cieszcie się i radujcie, albowiem jest nowy rozdział. Wszelakie błędy, są spowodowane aktualnym brakiem czasu:


5 kwietnia - Piątek, czas bliżej nieokreślony = Rozdział 7

Siedziałem na fotelu, oglądając wieśniacki program "Pytanie
blondynki". Polegał on na tym, że blondynka zadawała banalne
zagadki, a telewidzowie wykręcali numer podany na ekranie usiłując
trafić na wolną linię i odpowiedzieć na pytanie.

-O, komuś się udało...

-Dobry wieczór. Z kim mam przyjemność? -zapytała blondyna

-Michał jestem

-Witaj Michale, czy znasz odpowiedź na pytanie?

-Oczywiście. Odpowiedź brzmi: pies.

-Taa...od kiedy "pies" kończy się na "a"? -prychnąłem

-No niestety nie udało ci się. Przykro mi.

-No szkoda. A mogę prosić o Pani numer telefonu?

-Nie ma problemu: 0 700...

Nawet nie słuchałem co mówi. Zupełnie zrezygnowany gapiłem się
na rząd cyferek przesuwających się po ekranie i migający znaczek
"zadzwoń do mnie". Obróciłem cały pokój do góry nogami, ale nie
znalazłem żadnego zapasowego klucza, łomu, czy innego ciężkiego
narzędzia, który pomógłby mi się wydostać. Jedyne co znalazłem to
kilka czerwonych świeczek, jakiś czarny worek i zapałki.

-Niestety nikomu nie udało się dzisiaj odgadnąć zagadki. Może jutro będziecie mieli państwo więcej szczęścia. Do widzenie i zapraszam ponownie.

Program się skończył, a chwilę potem na ekranie pojawiły sie mrówki i dało się słyszeć jednostajny szum.

-Skończyli nadawanie, więc jest gdzieś tak czwarta nad ranem. Za jakieś dwie godziny przyjdą pierwsi pracownicy. Już to sobie wyobrażam, jak Balrog tu przyjdzie, otworzy drzwi i zobaczy mnie siedzącego w fotelu, pijącego kawę i oglądającego "Kawa czy kakao?". Ale się dziadek zdziwi...

-Przeklęty szum. Zwariować od tego można. Chyba zapalę te świeczki, bo przy telewizorze już nie wytrzymam.

Wygrzebałem z szafki dwie świeczki i postawiłem je na szafkach, po czym zapaliłem. W pokoju od razu zrobiło się czerwono, a po nogach zaczęło mi wiać zimne powietrze.

-To od tych świeczek tak ciągnie? Gdzie on je kupił? Przydałyby się takie na gorące letnie dni.

Wyłączyłem telewizor i usiadłem w fotelu. Tańczące płomienie świec działały bardzo hipnotyzująco. Wpatrywałem się w nie urzeczony i nie potrafiłem oderwać wzroku. Wyglądały jakby żyły i tańczyły specjalnie dla mnie, chcąc mnie zachwycić i oczarować. Od tego wszystkiego zakręciło mi się w głowie.

-To pewnie dwutlenek węgla. Lepiej je zgaszę, bo śmierć przez zaczadzenie, nie jest szczytem moich marzeń.

Wstałem i zachwiałem się lekko. Przed oczami robiło mi się ciemno, a w głowie wirowało. Zrobiłem krok naprzód i nagle poczułem, jakbym robił krok w pustkę. Pokój zawirował i nim się obejrzałem, leżałem na ziemi.

-Zabawne...dziś rano moim największym zmartwieniem było to, jaką karę da mi ojciec za kolejne wezwanie do szkoły -zaśmiałem się gorzko -Ciekawe jaką co wymyśli mi za to, że umarłem bez pozwolenia?

Świadomość się wyłączała. Szum w uszach stawał się nie do zniesienia, a oczy zaszły mgłą. Zanim straciłem przytomność poczułem jeszcze że się unoszę, a potem nie czułem już nic...


Śniłem. W tym śnie stałem na skraju przepaści. Wokół nie było żadnej roślinności, zwierząt, budynków. Dookoła mnie nie było nic prócz skał, tylko gdzieś w oddali płynęła rzeka lawy. Spojrzałem w górę. Jedyną rzeczą jaką zobaczyłem, było swego rodzaju czarne słońce, jarzące się czarno-złotym blaskiem i rzucające nieco światła na całą krainę. Nagle ktoś do mnie podszedł. Był to dość wysoki mężczyzna w średnim wieku. Twarz miał raczej sympatyczną. Nie zdradzała niepokoju, a jedynie...troskę

-Witaj -powiedział przybysz -Co cię tu sprowadza?

-"Tu" znaczy gdzie? -odpowiedziałem

-"Tu" może znaczyć gdziekolwiek. Wszystko zależy od tego jak sam nazwiesz to miejsce.

-Mi to wygląda na piekło

-Haha! -roześmiał się nieznajomy -Uwierz, nie jest tu tak źle. Poza tym piekło jest zupełnie w innym miejscu.

-W takim razie gdzie jestem?

-Tutaj -wskazał palcem na moje czoło -To wszystko jest w twojej głowie.

-Znaczy się, że ten świat jest wymyślony przeze mnie?

-Akurat nie. Ten świat został stworzony przez kogoś innego, znacznie bardziej doświadczonego od ciebie.

-Doświadczonego w czym?

-Hmmm, jak by ci to powiedzieć...powiedzmy że w tworzeniu.

-Nie można jaśniej?

-Niestety nie. Nie jesteś Gospodarzem, a tylko on może dostąpić poznania odpowiedzi na wszystkie pytania.

-A jak...

-Dość. Na ciebie już pora. Jeżeli jest nam to pisane, spotkamy się ponownie.

-Spotkamy? Gdzie mam cię szukać?

-Tu -Odpowiedział i dotknął palcem mojego czoła, po czym popchnął mnie do tyłu. Tylna noga obsunęła się z krawędzi przepaści i spadłem w czarną pustkę pode mną...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narutofan
Chuunin
Chuunin



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 5229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: się biorą neo kidy?

PostWysłany: Wto 20:46, 05 Maj 2009 Temat postu:

Rev już edytnełem , pasi ??

Shino rozdział nudnawy z lekka , czekam na więcej 7/10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ulquiorra
Gennin
Gennin



Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Przybędą Metalowcy ?

PostWysłany: Wto 21:10, 05 Maj 2009 Temat postu:

tak średnio chociaż jedynym minusem było to że był trochę nudny dam 7/10 czekam na więcej xD ;/

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ReV
Chuunin
Chuunin



Dołączył: 20 Lut 2008
Posty: 2042
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:30, 06 Maj 2009 Temat postu:

Rozdział niestety niezbyt sycący...nic nie poszło do przodu, tylko straszny mi się mętlik w głowe zrobił ;p Więc czekam na kolejny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yuui
Student Akademii



Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 883
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wielkiego miasta

PostWysłany: Pią 15:05, 08 Maj 2009 Temat postu:

Dziwne się zrobiło :>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shino
Hokage
Hokage



Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 3372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wiochy ukrytej w Polsce 8)

PostWysłany: Sob 19:11, 09 Maj 2009 Temat postu:

Uch...przez jakiś czas chwycił mnie brak weny, ale już go zgładziłem Cool Poprzedni rozdział może trochę wam namieszał w głowach, ale to było zupełnie zamierzone Cool Fabułę trzeba jakoś nakreślić. Tak więc teraz, daję wam ten oto nowy rozdział, abyście go przeczytali, a dusze wasze się radowały Cool


miesiąc X - dzień X = Rozdział 8

Otworzyłem oczy i rozejrzałem się dookoła. Pokój w którym się znajdowałem, wyglądał znajomo. Na biblioteczce stały modele samolotów, a na ścianie wisiał mój portret.

-Czy to nie jest mój pokój? Niemożliwe...

-Piotrek! Jak zaraz nie wstaniesz, to spóźnisz się do szkoły! -usłyszałem krzyk ojca

Natychmiast zerwałem się z łóżka. A jednak to był mój pokój. Podbiegłem do lustra, a tam zobaczyłem swoje odbicie. To byłem ja. Żyłem.

Ubranie się zajęło mi nie więcej niż pięć minut. Wrzuciłem do plecaka kilka zeszytów i zbiegłem na dół. Rodzice już jedli śniadanie.

-Mam nadzieję, że jest ci przynajmniej wstyd za to co zrobiłeś? -zapytał ojciec

-Ależ oczywiście tato. I możesz być pewny, że więcej nie usłyszysz nic złego na mój temat.

-To miło z twojej strony. A teraz zjedz spokojnie śniadanie. Podwiozę cię do szkoły, bo inaczej się spóźnisz.

-Okej, dzięki.

Było w tym coś dziwnego. Ojciec nigdy nie zachowywał się w taki sposób. Może udało mu się wygrać jakiś wielki przetarg i dlatego ma taki dobry humor? Nie mam pojęcia.

Szybko skończyliśmy śniadanie i pojechaliśmy. Gdy dojechaliśmy na miejsce, przed szkołą stał radiowóz policyjny.

-Ciekawe po kogo przyjechali? -pomyślałem

Gdy samochód sie zatrzymał wysiadłem i biegiem ruszyłem do szkoły, bo do dzwonka zostało niewiele czasu. Przed głównym wejściem stał Balrog z dwiema sprzątaczkami, a obok nich policjant który zapisywał coś w swoim notatniku.

-A więc mówią państwo, że nie wiecie kto to zrobił? -zapytał policjant

-Ależ skąd -Odpowiedzieli chórem Balrog i sprzątaczki -W życiu nie przypuszczaliśmy, że znajdzie się ktoś tak bezczelny, żeby wybić szybę w budynku szkoły. I jeszcze od frontu.

-Rozumiem. Cóż...w takim razie nie mam więcej pytań. Dziękuję za współpracę i do widzenia -powiedział, po czym zasalutował i oddalił się do radiowozu.

Podszedłem ostrożnie do drzwi. Wyglądały trochę inaczej niż ostatniej nocy. Zamiast szkła walającego się przed drzwiami, były całe drzwi wyrwane z zawiasów leżące jakiś metr dalej. Czyżby coś tu się działo po moim wyjściu? A właściwie jak ja stąd wyszedłem? Przecież leżałem u Balroga w kanciapie umierając sobie spokojnie, a obudziłem się u siebie w łóżku. Jak ja się tam znalazłem? To pytanie nie dawało mi spokoju.

-A o czym szanowny królewicz tak myśli? -odezwał się ktoś do mnie z tyłu -Szybciutko do szkoły, bo lekcje się zaraz zaczynają, a nie chciałbyś się chyba spóźnić, nieprawdaż?

Dzień się ledwo zaczął, a on już zawracał mi dupę

-Siema łysolcu -odpowiedziałem z uśmiechem -jak tam dzisiaj samopoczucie?

-A dziękuję, w porządku. Na pewno lepsze niż twoje. W końcu dzisiaj jest twój wielki występ na sali gimnastycznej. Pani dyrektor już nie może się doczekać.

-Ja również. Ale jak to mówią: "Cierpliwość jest cnotą". Ale wybacz, bo my tu sobie gadu gadu, a lekcje czekają. O, a to chyba dzwonek. Cóż...było miło. Siemka łysy!

-Poczekaj chwilę, znalazłem coś twojego -powiedział sięgając ręką do kieszeni -Na drugi raz uważaj, bo szkoda by było zgubić coś tak ładnego -i wrzucił mi to coś plecaka -No idź już, idź...

Nie oglądając się na niego popędziłem do klasy. Gdy usiadłem już w ławce, zajrzałem do plecaka i zobaczyłem ją. Była to niewielkich rozmiarów szklana kula...


Przez całą lekcję siedziałem jak na szpilkach.

-Czy to jest ta kula, która mi została w kieszeni? Jeżeli tak, to skąd on ją miał? Czy to on mnie wtedy uratował? Dlaczego? Jaki miał powód?

Setki myśli kłębiły mi się w głowie. Postanowiłem na razie zostawić to wszystko w spokoju, a zająć się kolejną nurtującą mnie sprawą: Policjant zajmował się tylko wybitymi drzwiami. W takim razie, co stało się z oknem w gabinecie Królowej i schowaną kasą? Przecież to niemożliwe, żeby dyrektorka nie zauważyła, że wiatr hula w gabinecie przy oknie, które sama wczoraj zamykała. Poza tym nie ma szans, żeby odpuściła stratę nawet złotówki z pieniędzy ciężko zarobionych przez sprzedawczynie w stołówce z których podbiera codziennie parę groszy na gazety dla kobiet.

-Cholera, nic z tego nie rozumiem -mruknąłem do siebie -Na przerwie, trzeba będzie dokładnie wybadać sytuację.

Po dzwonku szybko poleciałem na tyły szkoły. Możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie, gdy zobaczyłem, że okno do gabinetu dyrki jest...całe. Nie było nawet zadrapania, po wczorajszym uderzeniu kamieniem, który swoją drogą, leżał w tym samym miejscu gdzie wczoraj go wyrzuciłem.

-Co jest kurna?

Podkradłem się cicho do okna i zajrzałem przez nie. Królowa właśnie chowała pudełko z kasą, niezgniecione, z powrotem do szafki, a garść podkradzionych monet, leżała na jej biurku...

-Nic z tego nie rozumiem -powiedziałem do siebie -Co tu jest grane do cholery? Wyraźnie pamiętam, że wybijałem TO okno, zwinąłem TE pieniądze, zgniotłem TO pudełko i schowałem je tam, gdzie sam diabeł by go nie znalazł (pozdro dla qmpla Oniego Cool), a teraz wszystko jest na swoim miejscu, z wyjątkiem tych nieszczęsnych frontowych drzwi. W dodatku kim był ten facet w płaszczu? Namieszał mi we łbie tylko, a nic takiego się nie dowiedziałem.

Nagle zabrzmiał dzwonek.

-Co jest? Już lekcja? Trochę to za szybko.

Potem drugi i trzeci. Już wiedziałem o co chodzi. Apel.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ReV
Chuunin
Chuunin



Dołączył: 20 Lut 2008
Posty: 2042
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:24, 09 Maj 2009 Temat postu:

No dobra, znów strasznie namieszałeś, ale mam nadzieje że to idzie jakimś tropem a nie kierujesz się tymczasowym przypływem weny ;p

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shino
Hokage
Hokage



Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 3372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wiochy ukrytej w Polsce 8)

PostWysłany: Sob 19:31, 09 Maj 2009 Temat postu:

Fabuła mi się już ułożyła, kilka rozdziałów wcześniej. Teraz tylko ładnie ją oplatam w akcję, dialogi i szczyptę humoru Cool Miejże więcej wiary w swojego admina 8P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narutofan
Chuunin
Chuunin



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 5229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: się biorą neo kidy?

PostWysłany: Sob 21:35, 09 Maj 2009 Temat postu:

rozdział o wiele lepszy niż wcześniej Smile dam 10 a może 20 a nie Milion pięćset sto dziewięćset / 10

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yuui
Student Akademii



Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 883
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wielkiego miasta

PostWysłany: Sob 23:49, 09 Maj 2009 Temat postu:

No no. Już rozumiem...

chce więcej.

Mam niedosyt


co będzie dalej?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Anime-sama Strona Główna -> Hydepark Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin